Historia ludzkości w soczewce
Na początku był człowiek, który
żył z tego, co upolował. Ustrzelił ptaka, zjadł ptaka. Złapał bizona, jadł
bizona. Złowił rybę, jadł rybę. Nie upolował nic, nie jadł. W najgorszym
wypadku spożywał sąsiada. Tak zostawał ludożercą.
Potem były państewka, państwa,
cesarstwa, gigantomachie i ich władcy, otaczający dwór, paziowie, rycerze,
damy, ministrowie, premierzy, prezydenci, generalissimusowie, którym tłum
poddanych niósł w darze to, co upolował, wydarł ziemi, wyciął lasom, zagarnął
morzom. Tak zostawali niewolnikami.
Teraz sieć sklepów oplata kulę
ziemską, nie pozostawiając przestrzeni poza zasięgiem swych oczek. Jej kamery
sięgają do żołądków konsumentów, portfeli kupujących, śledzą przebiegające
neuronami myśli, eksplorują pragnienia serca i dają klientom to, czego pragną,
ale nie potrzebują. Rozdmuchują chęć posiadania do monstrualnych rozmiarów, by
móc ją następnie zapełniać meblami, szynką, telewizorami, serem, pralkami,
mlekiem, zmywarkami, kiełbasą, odkurzaczami, piwem, tabletami, wódką, krajalnicami,
schabem. Gdy rozciągnięte niczym strażacka płachta ciało mówi dość, wtedy
pojawiają się specjaliści kroju i szycia, którzy proponują kosmetykę piersi,
brzucha, ud, pośladków, twarzy i podbródka. Tak zostajemy robotami.
Jutro w wielkiej hali świata programować
będą plemniki, by produkowały dwa gatunki mięsa. Armatnie i spożywcze.
Pierwszemu po porodzie będzie przybijana pieczątka z numerem. Ono pójdzie na
wojnę o ropę, gaz, złoto, diamenty, węgiel i każdy możliwy kruszec czy
wykopalinę na Ziemi i w Kosmosie. Drugie zamknie się wykastrowane, aby
osiągnęło wystarczającą do uboju masę. Tak zostaniemy kotletem na talerzu Marsa
i Mamony.
Copyright by Katarzyna Kuroczka.
Komentarze
Prześlij komentarz