Czuwaj przy Sercu Jezusa

Oddaj się Niepokalanemu Sercu Maryi

O ruchu i bezruchu rozważania całkiem luźne


Truizmem jest stwierdzenie, że wszystko jest w ruchu. Czy był on jednak na początku? Czy z niego wzięły się pierwiastki, gwiazdy, planety, cząstki elementarne, przestrzeń międzykomórkowa, plazma i kod genetyczny, motyl, krowa i pies?
Nie mam ambicji udzielenia chociażby cząstkowej odpowiedzi, bo kimże jestem? Istotą tak samo podlegającą konieczności ruchu jak cały ożywiony i nieożywiony świat wokół mnie. Ale lubię wprawiać w ruch impulsy nerwowe, by przeskakiwały sobie do woli pomiędzy komórkami, goniły zaskakującymi je szlakami i tworzyły wciąż nowe połączenia synaptyczne, bo po cóż innego dane byłyby mi te możliwości, gdybym nie chciała ich wykorzystywać i odważnie eksperymentować, szukając nie tyle tego, co oczywiste, ile tego, co nie daje się odnaleźć i zrozumieć, co zawsze pozostanie o krok przede mną.
To jak pierwotna potrzeba polowania, choć wiemy, że zwierzyna jest od nas zwinniejsza i szybsza, a w ostateczności groźniejsza i gotowa zmienić kierunek biegu w naszą stronę, a wtedy pozostanie nam już jedynie cud, aby zbyt bliskie spotkanie nie przerwało cienkiej nici życia. Pomimo tego niebezpieczeństwa zaczynamy jednak zabawę wciąż od nowa.
Czy zatem ruch był na początku? Mojego istnienia na pewno. Ruch miłosnego zespolenia rodziców, ruch plemnika w stronę jajeczka, pracowity podział materiału genetycznego. Morula, blastula, ja. Istnienia człowieka − na pewno. Ruch boskich palców ugniatających glinę, myśli opracowujących koncepcję idealnego stworzenia, a w ostateczności wędrówka małp człekokształtnych, ich parzenie się i selekcja genów, sprawdzanie kolejnych kombinacji, odrzucanie wadliwych i uszlachetnianie wartościowych. Lucy in the sky with diamonds, Adam, Ewa, my. Istnienia Ziemi − z pewnością. Warstwy nakładające się przez miliardy lat, osiadające, prasujące wcześniejsze pokłady i woda drążąca pomiędzy nimi własne tajemne korytarze, migracje pierwiastków i gatunków, krzyżowanie się, łączenie i rozdzielanie. Mgławica, hadeik, pierwsza komórka, homo sapiens.
Ale czy ruch był na początku? W pramaterii wszystkiego, w pracząsteczce, z której powstał Wszechświat, w komórce macierzystej Kosmosu, w atomie atomów, kwarku kwarków, na czubku igły, na której pomieścić musiały się wszystkie anioły, demony i bóstwa, czas, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, głębia i wysokość, szerokość i długość. Zapewne panował na początku stan doskonałej harmonii, spokoju i porządku, bo w przeciwnym razie jak mogłoby pomieścić się tak wiele w jednym mikronie? A zatem musiał panować wówczas bezruch.
Skoro zaś dzisiaj zasadą istnienia Wszechświata jest ruch, to pojawił się on jako antyteza pierwotnego ideału, bunt materii, upadek harmonii. Którejś cząsteczce puściły nerwy i postanowiła poprawić swoje położenie. Na ułamek sekundy coś przypadkowo wypadło z roli. A może nadmiar energii musiał nagle znaleźć sposób na rozładowanie się, kosmiczną ejakulację i tak nastąpiło pierwsze poruszenie, które uruchomiło reakcję łańcuchową? Od tamtej chwili, którą otacza mrok miliardów lat świetlnych, wszystko jest ruchem, czyli błogosławieństwem życia i przekleństwem materii, potrzebą istnienia i kosmicznym przymusem.
Jakkolwiek było na początku, trudno opierać się stanowi obecnemu. Dlatego muszą zemścić się na człowieku i jego planecie wszelkie działania zmierzające do zamknięcia w czterech ścianach, prowadzące do usztywnienia i stagnacji, nakładające na naszą naturę pęta cywilizacyjnych wygód, które wyręczają nas z konieczności niemal jakiegokolwiek wysiłku i przemieszczania się w przestrzeni, godziny unieruchomienia przed komputerem, ograniczanie ruchu do manipulacji kciukiem podczas pisania krótkich wiadomości lub zmiany kanałów telewizyjnych. Musi zemścić się kroczenie pod prąd Wszechświata, bo wypaść z jego koryta po prostu nie sposób. Można być jedynie zaduszonym przez jego rwący nurt i przestać istnieć jak zapewne miliony innych tworów, cząstek, planet, ciał i gwiazd. Poza Kosmosem bowiem nie ma dla nas alternatywy, a ten dawno przestał być w bezruchu, więc nie próbujmy cofać zegara i przechodzić kosmicznej ewolucji wstecz, bo to zakrawa co najmniej na galaktyczne szaleństwo.

Copyright by Katarzyna Kuroczka.

Komentarze